WROCŁAW FASHION MEETING

2 Comments
Tygodnie mody w Paryżu, Mediolanie, Nowym Jorku.... Marzenia coraz częściej dostępne przez internet. Tylko, czy zadowala nas takie ograniczone odczuciowo widowisko? Wątpię, aby fanatyk mody z środkowo-wschodniej części Europy poprzestał na zdjęciach popularnego portalu, relacjonującego najnowsze pokazy. On pragnie czegoś więcej, swoistego katharsis dla mentalności, jakiegoś doświadczenia wpływającego na wszystkie zmysły. Chce poczuć zapach świeżo zszytego materiału, zmieszanego z intrygującymi perfumami ludzi mody, dotknąć delikatną tkaninę połączoną z ciężką aplikacją, usłyszeć stukot obcasów w rytm klimatycznej muzyki, zobaczyć różnorodność i wyjątkowość świata, którego w pewien sposób jest częścią.
W polskim świecie mody coraz częściej da się zauważyć jakiś tam proces rozwoju, nowe pomysły, ciekawe ich realizacje, a przede wszystkim ciągłość i konsekwencje przedsięwzięcia. Mamy Łódź, oczywiście Warszawę, Poznań itd. A gdzie w tym wszystkim Wrocław? Tak piękne, zadbane miasto, gdzie na każdym rogu można spotkać osobę ubraną perfekcyjnie, w określonej konwencji, czy też eklektyczną osobowość, opowiadającą swoją historię poprzez strój, nie może odbiegać od reszty! I tak w końcu doczekałam się Wrocław Fashion Meeting. Bardzo ciekawe wydarzenie pod względem treściowym i programowym. Tylko zastanawia mnie jedno, dlaczego w Polsce na pokaz trzeba czekać, projektant się czasami spóźnia, modelki nie wiedzą co mają robić, natomiast na zachodzie jest to nie do pomyślenia, odwołanie pokazu to istny skandal (patrz Sonia Rykiel), a modelki są dokładnie instruowane. Może to kwestia doświadczenia organizacyjnego. W końcu patrząc na stolice mody widzimy pewien tradycyjny schemat, którego na próżno szukać u nas.
W IASE można było zobaczyć ponad 80 wystawców, których reprezentacyjny towar był całkiem różnorodny. Niestety nie miałam już siły na główną galę, rozpoczynającą się o 19.00, ale za to byłam świadkiem pokazów mniej znanych marek, z których dwie wywołały u mnie pozytywne emocje: Katarzyna Królak, u której cielistość determinowała kolekcję i Charlotte Rouge 2 hearts, gdzie ćwieki i nity ostentacyjnie weszły w związek z zwiewną delikatnością. Mój aparat jest jakiś upośledzony ostatnio, ale udało mi się coś z niego wycisnąć.

Katarzyna Królak: metodą "gdzie jest Wally?" znalazłam tutaj ducha pociągowej kolekcji Louis Vuittona. Przestrzenna nieruchomość kryjąca romantyczną tajemnicę.












Charlotte Rouge 2 hearts: trochę Valentino, ale raczej back in time, płaszcz zachwycił wiele osób.






A ja swoją stylizacją, stworzoną spontanicznie, ale chyba najbardziej dosłownie w moim życiu, zwyciężyłam konkurs Stylowy Wrocław. Otrzymałam wspaniałe prezenty, m.in. bransoletki Cruciani, Maharani Jewels, Renault Clio na weekend, okulary Lewant, pyszny bukiet od Cukier Lukier i inne. Wspaniale :) ...a nawet zapomniałam  zrobić zdjęcie własnej stylizacji...




źródło: Fashion Book

Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o Agacie Skarbowskiej, której kolekcja zajmowała miejsce na parterze. Ona tworzy coś naprawdę nieszablonowego, ale równocześnie zgodnego z trendami. Niestety musi swój talent traktować w kategoriach hobby/pasja, choć nie poddaje się i inwestuje w swoje pomysły.
Polecam: http://agataskarbowska.pl/




You may also like

2 komentarze :

Archiwum bloga